sobota, 28 września 2013

Po tureckiej stronie wyspy...



Witam po bardzo długiej przerwie!

Już jutro minie miesiąc od mojego „zameldowania” na Cyprze, przyznam szczerze iż zleciało strasznie szybko. Mam nadzieję, że kolejne tygodnie miną troszeczkę, chociaż troszeczkę wolniej…
W tak zwanym międzyczasie działo się sporo, ponieważ miałem przyjemność dwukrotnie pojawić się po tureckiej stronie wyspy oraz zacząłem kurs greckiego, który przysparza przynajmniej na początku nie mało problemów…
Zacznę jednak swą dzisiejszą opowieść od pogody, która zdaje się zmieniać z letniej na jesienną. Oczywiście osobom przebywającym w Polsce mocno się narażę, wiedząc że w kraju w trakcie dnia bywa poniżej 15 stopni, ale i tutaj temperatury znacznie się obniżyły i wieczory są chłodniejsze. Co rozumiem przez obniżenie temperatur? W dzień nie ma już 35 stopni i więcej, a „zaledwie” koło 30, zaś w nocy robi się naprawdę chłodno, bo termometr wskazuje koło 20st. Wierzcie – czuć to ochłodzenie! :P  Co ciekawe, parę kolejnych dni zwiastowało nadejście jakichś opadów, niektórym nawet udało się napotkać kilkuminutowe burze w Famaguście, mnie ta przyjemność jeszcze nie dopadła.

Słów kilka o Kyrenii

Udaliśmy się 20-osobową grupą z północnej części Nikozji do oddalonej o około 30 kilometrów Kyrenii w niedzielny poranek. Po 40-minutowej podróży zabawnym, małym busem, który potrafi pomieścić chyba nieograniczoną liczbę osób, dotarliśmy na miejsce. Warto wspomnieć, że w trakcie przejazdu mijaliśmy góry Pentadaktylos, które prezentują się bardzo okazale. Widoki były piękne, zwłaszcza, że dopisywała pogoda – nie było zamgleń i przyświecało słoneczko.
Początkowy plan wycieczki zakładał dwie czynności: plażowanie i zwiedzanie. Wielkie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że najbliższa plaża jest jakieś 8 km od Kyrenii… Plany więc szybko uległy zmianom, większość grupy postanowiła wybrać się na wycieczkę łódką, reszta – w tym ja – uznała za lepsze pozostać w kyrenijskim porcie i zwiedzić okolice. Pierwszy wybór padł na zamek, z którego rozciągał się widok na Morze Śródziemne i port.  Temperatury w połowie września były iście letnie. W miejscach z zabudową trudno było o jakiekolwiek powiewy wiatru, więc chodziło się bardzo ciężko. Wstęp na Girne Castle kosztował… 12 lir tureckich (dla nie-studentów), zaś my zapłaciliśmy po 2 TL / osoba, czyli niewiele ponad 3 zł. Trzeba przyznać, że zainwestowane w bilet pieniądze to jedna z lepszych inwestycji (na ten moment) w trakcie pobytu na Cyprze. Sami spójrzcie na zdjęcia: 

 Po zejściu udaliśmy się do pobliskiej restauracji, gdzie zjedliśmy bardzo syty posiłek. J  Zaraz obok zamku znaleźliśmy sobie miejsce na skałkach, tak aby posiedzieć z wyraźnie zmęczonymi nogami w wodzie. Na koniec tej pięknej niedzieli zaczerpnęliśmy  zimniutkiego piwa Efes… : - )

Kilka słów o tureckich Cypryjczykach

Trudny temat. Dotąd chyba dla mnie najtrudniejszy do ogarnięcia, bowiem gdy rano pójdzie się poza zieloną linię, odczucia są ciężkie do opisania. Grupy spacerujących mężczyzn, duże grupy, bo często składające się 10-12 i więcej osób, obserwujące wszystko z należytą starannością, lustrujące każdy skrawek kobiecych ciał, w sposób taki, że czuć zażenowanie. Oni co prawda nic złego nie robią, tylko chodzą i się patrzą, ale wygląda to okropnie.
Z drugiej strony, gdy wjedzie się do kurortu takiego jak Kyrenia, ukazuje się ogrom restauracyjek, pubów i wypożyczalni łodzi. W połączeniu z białym kolorem mojej skóry sprawia to, że już z daleka słyszy się słowa w języku polskim: „Jak się masz?” , „Cześć Polska!”, „Siema!”, by wreszcie – idąc w towarzystwie trzech kobiet zostać zapytanym: „Która z nich jest Twoją dziewczyną?”, „Jesteś szczęściarzem, że masz tyle kobiet obok siebie!”. Całkiem rozwaliła mnie jednak rozmowa z panem z pubu, która wyglądała w dosłownym tłumaczeniu mniej więcej tak:
- Cześć, jesteś Charlie?
- Nie… dlaczego pytasz?
- Bo masz trzy aniołki obok siebie…
Czuć więc sympatię, ale bardzo trudno jest przejść nie będąc zaczepianym, zapraszanym na obiad, piwo, na łódkę, imprezę… Jest to chwilami wręcz natrętne, po spacerze tam i z powrotem taką uliczką odczuwa się znużenie i zmęczenie, bo ileż można odpowiadać: „No, thanks…”? Ta „miłość”, jak dla mnie podszyta jest oczywiście chęcią zysku, ponieważ niektóre knajpy w niewakacyjnym okresie świecą już pustkami. Mimo to, wspomnienia z Kyrenii są jak najbardziej pozytywne.

Słów kilka (wreszcie) o Ammochostos

Niemniej pozytywnie było w Famaguście, którą zwiedzaliśmy w 6-osobowej, polsko-litewskiej grupie, w ubiegłą niedzielę. Podróż z Nikozji trwała tam dokładnie godzinę, a do naszego busa zapakowała się także 8-osobowa grupa Erasmusów z Niemiec i Francji.
To, co uderza w Famaguście, zwanej w tureckim języku Gazimagusą lub w skrócie Magusą, natomiast w greckim Ammochostos, to ilość ruin mających ponad 700 lat. Pełno jest tutaj pozostałości kościołów, a dawna Katedra Św. Mikołaja  (obecnie Meczet Lala Mustafa Pasha), została ukończona w 1312 roku.
Stare Miasto, pełne zabytków, otaczają mury weneckie, z których rozciąga się widok na wszystkie najważniejsze świątynie. W tle oczywiście widać morze i port Famagusta. Nie udało nam się odwiedzić miejsca, o którym marzę i do którego pewnie będę chciał jeszcze w trakcie tego pobytu przybyć, a mianowicie do wyludnionej dzielnicy Varosha, jednak tych kilka godzin, które spędziliśmy w Famaguście, będę wspominał bardzo miło.
Restauracja, w której jedliśmy obiad, poza pysznym jedzeniem posiadała bardzo miłą obsługę. Jednym z panów tam pracujących był zabawny, kręcący lody Turek. Zaproponował mi „grę”, polegającą na złapaniu wafla z lodem, który był „umocowany” na długim wysięgniku. Oczywiście zadanie do łatwych nie należało, bo gdy wydawało się, że cel jest niemal osiągnięty, swoim cwaniactwem i wprawą Turek szybko uciekał od porażki ;) Po 2-3 minutach udało się wreszcie wyczekać odpowiedni moment ! ;)

Kilka zdjęć z Famagusty - reszta na Facebook'u :)

Famagusta - photos






A tymczasem nadchodzą kolejne imprezowo-turystyczne pozytywne dni:
- niedzielne plażowanie w Larnace
- poniedziałkowe Spanish Party zakrapiane sangrią
- wtorkowe świętowanie rocznicy niepodległości Cypru na Capo Greco i Beach Party :D
- Ithaki Wednesday :D


Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz