Witam po-niedzielnie!
Ależ szkoda, że ten weekend już się zakończył, bo był to czas wykorzystany bardzo efektywnie. Sobota przyniosła pierwszą wizytę po tureckiej stronie Nikozji, natomiast wczoraj Erasmusi opanowali Limassol, gdzie kończył się Festiwal Wina.
Sobotnie przedpołudnie spędziliśmy na zakupach. Wybraliśmy się na targ w centrum Nikozji, gdzie można było nabyć wiele smakowitych owoców i warzyw po preferencyjnych cenach. Na bazarach w krajach z południa Europy oczywiście panuje świetna atmosfera, czuć ten klimat, który gdzieś uciekł z polskich targowisk. A i jakość nabywanych produktów jest naprawdę wysoka - w odróżnieniu do napakowanego chemią polskiego podwórka.
Po powrocie do domu odwiedził nas kolega z Polski, jak się okazało studiujący w Krakowie, z którym po krótkiej rozmowie postanowiliśmy przekroczyć Zieloną Linię. Straż graniczna oczekuje od zwiedzających paszportu, dając darmową wizę. Co jako pierwsze rzuca się w oczy po przekroczeniu granicy? Inna waluta, wszystko opisane w języku tureckim, flagi - zarówno turecka jak i Republiki Cypru Północnego. Cypryjczycy tureccy są jednak tak samo miłymi i gościnnymi ludźmi jak ich greccy sąsiedzi. (JEDNAK TO BYŁO TYLKO PIERWSZE WRAŻENIE - edit. 14/10/2013). Na pierwszy rzut oka w ogóle ciężko pojąć, że obie strony są tak silnie zantagonizowane. Ale do rzeczy!
Postanowiliśmy wymienić kilka Euro na tureckie liry, bo choć można płacić w Północnej Nikozji powszechną na Cyprze walutą Euro, to jest to zwyczajnie nieopłacalne. Dla przykładu - kupując kebab i płacąc za niego w Euro, trzeba zapłacić 3€, podczas gdy się płaci w lirach, kosztuje on 6 lir - co przekłada się na około 2,20€. ;)
Bardzo tanio oczywiście wychodzą wszelkiej maści ubrania - trudno jest mi ocenić na ile są to produkty oryginalne, ale ... buty Tommy Hilfigera kosztowały mnie niecałe 40 złotych. ;)
Dość jednak o tym. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć. :)
Zdjęcie z targu. Jak widać, wszystko piękne i ... możecie mi wierzyć na słowo - cudownie pachnące. :)
W strefie okupowanej - flagi tureckie są na każdym kroku. Jest ich prawie tak dużo jak bezdomnych kotów ;)
Zabudowa po stronie tureckiej prezentuje się bardzo okazale. :)
20 tureckich lir to niewiele ponad 30 zł - po tych pieniądzach kupisz na pewno 3 dobre kebaby :D
Oto właśnie i kebab - w zestawie dostaje się jogurcik, który jest przydatny by nieco złagodzić pieczenie w ustach. :) Mnie osobiście jednak bardziej przypadł do gustu kebab w Limassol, ale o tym w kolejnym wpisie.
Strażnik kantoru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz