Kolejny świetny, plażowy weekend dobiega końca i znów wróci tygodniowa rutyna - czyli grecki, grecki i grecki... Do tego nieuchronnie nadchodzi czas oddawania pierwszych esejów na zaliczenie, zatem trzeba będzie wydobyć z siebie ogrom energii i samozaparcia, bo po takim rozleniwieniu, na żadną naukę nie ma chęci. Nowy tydzień przyniesie także ważne spotkanie z ważną osobą: na Uniwersytet Cypryjski we wtorek przybywa przewodniczący Rady Europejskiej, Herman van Rompuy.
Mijające dwa dni, a konkretniej dwa popołudnia, spędziłem na plaży w Agia Napie, chyba najbardziej popularnym kurorcie na Cyprze. Położona w dystrykcie Famagusta miejscowość przyciąga ogromną rzeszę turystów, mimo że mamy już prawie połowę października. Największą grupę stanowią oczywiście Rosjanie, którym wszystko tu jest podporządkowane. Rosyjski słychać na każdym kroku, ulotki z plażowych restauracji i pubów także drukowane są po rosyjsku... Oprócz tego, często da się słyszeć Niemców i ... Polaków. Najczęściej Erasmusów, dziś rano niemal wszyscy, którzy podróżowali autobusem z Nikozji do Agia Napy, pochodzili z Polski. ;) Na plaży Nissy, która jest bardzo oblegana, stale odbywają się imprezy, dzisiaj na przykład była Piana Party. ;)
Wpis ten jednak przede wszystkim poświęcić na przekazanie kilku istotnych informacji dla osób, które wybierają się w przyszłości na Cypr, niebawem mija półmetek mojego pobytu tutaj i nadeszły pierwsze refleksje. ;)
1) Autobusy na Cyprze jeżdżą jak chcą. Czy to w mieście, czy poza nim. Nie ma reguły. Bywa, że przyjadą 15 minut przed czasem i bywa, że 30 minut po czasie. I to jest norma i choć nie da się do tego przyzwyczaić to ten stan trzeba zaakceptować. WAŻNE: komunikacja miejska i Intercity jest stosunkowo tania (na tle Europy zachodniej), dla przykładu przejazd tam i z powrotem do Limassol czy Agia Napy, dla studenta kosztuje około 4 - 4,5€. Studenci zawsze mają zniżki i jak się okazuje, obecnie wystarczy legitymacja studencka z Polski, co w poprzednich latach nie było takie oczywiste.
Bilet jednoprzejazdowy po Nikozji, dla studenta - 0,75€, normalny - 1,5€. Miesięczny - 20€ ulgowy, 40€ normalny.
2) Ceny na Wyspie są... umiarkowane. Można mówić, że drogo - jasne, dla Polaków jest drogo, ale zwyczajnie nie wolno przeliczać z Euro na Złotówki. WAŻNE: zakupy powinno się robić albo w sieciówkach (typu LIDL, Carrefour), albo w większych supermarketach. Tzw. periptero (kioski) są dużo droższe - około 30% więcej płaci się za wszystkie produkty.
Przykładowe ceny:
Chleb: 1,2 - 2,3€ (0,5 kg - 1 kg).
Mleko: 1 - 1,3€ (1 litr).
Owoce i warzywa: na targu w Nikozji, który funkcjonuje w środy i soboty, wszystko waha się od 0,5€ do 2,5€ (za kilogram/sztukę), oczywiście są wyższe ceny, ale nie ma sensu przepłacać. W marketach ceny za owoce są trochę wyższe, jednak nie ma jakichś drastycznych dysproporcji.
Kawa (Nescafe): ok. 5€ (200 g).
Cukier: 1 - 1,2€ (1 kg).
Woda mineralna (niegazowana, bo gazowaną widzieliśmy tylko w Lidlu): 2-3€ (6 butelek 1,5l), ale jest lepsza opcja - w Nikozji przynajmniej, ustawionych jest bardzo wiele automatów z wodą, gdzie za 1 litr płacimy 0,05€. Trzeba mieć tylko własną butelkę. ;)
Mąka - 1,2 - 1,4€ (1 kg).
Przyprawy: w opakowaniach po 40g wszystko właściwie kosztuje niewiele ponad 1€. Za opakowanie 0,5kg Curry zapłaciłem 2,5€. Czyli, nie jakoś bardzo drogo. ;)
Makarony: bywają promocje, że trzy opakowania 500g różnych klusek można kupić za 2,10€. Uważam, że to bardzo niska cena.
Ryż: 1,5€ - 2€ (1 kg).
Piwo (puszka): 0,6€ - 2€ (w kurortach nawet 2,5€).
Piwo (knajpa): 2,5€ - 4€.
Soki owocowe: 1€ - 1,5€ (za litr).
Kebaby/dania obiadowe i inne takie: oczywiście też zależy od standardu i wielkości porcji. Znaleźliśmy wspaniałe miejsce, tzw. "Armeńczyka" w centrum miasta (ulica równoległa do Ledras), gdzie można zjeść pitę z kurczakiem za 2€. Taka cena średnia za kebaba to jakieś 4,5 - 5€. Dania obiadowe startują od ok. 10€.
Wódka: zależy, ale za zbliżoną kasę co w Polsce. Np. litr Absoluta widziałem za ok. 13-14€.
Wina: j/w, od 1,5€ w górę. Taki dobry próg cenowy to 2,5 - 3,5€. ;) Słynna Commandaria chodzi po 10€, czasem trochę więcej. Najczęściej przewijają się wina wytrawne, ale i słodkie/półsłodkie można kupić.
Prąd - podobno bardzo drogi, ja jeszcze nie wiem ile i na razie wiedzieć nie chcę.
Internet - temat drażliwy dla wielu. Za 6mbps, razem z kablówką z tutejszego UPC zaśpiewali 31€. Generalnie trochę paranoicznie to wygląda, bo będąc obcokrajowcem jest się zmuszonym do zapłaty 140€ (!!!) depozytu za instalację. Przyznacie, że chore. Chyba, że trafi się na takiego miłego właściciela mieszkania, jak ja - który weźmie to na siebie. Ponadto, na tę instalację też trzeba sporo czekać. Gdyby nie znajomości właściciela - nawet od dwóch tygodni do ... półtora miesiąca!
Mieszkania w Nikozji - ceny są różne. Zależne od standardu i lokalizacji. Uczciwa kwota za mieszkanie z dwoma sypialniami, salonem, kuchnią i łazienką to 400-450€ miesięcznie + rachunki. Można też znaleźć coś tańszego, ale za mniej niż 150€ warunki bywają kiepskie.
3) Pogoda jesienią: Gdy na Cyprze temperatura spada w okolice 20-23 stopni, a w nocy nawet poniżej 15 - wiedz, że coś się dzieje. Naprawdę czuć to, że jest wówczas zimno, trzeba się po prostu ubierać. W Polsce te skoki temperatur też są wyczuwalne, ale nie tak, jak na Wyspie Afrodyty. Obecnie oczywiście na nowo jest gorąco, ponad 30 stopni, ale poprzedni weekend był właśnie tak zimny, że wielu z nas mocno się pochorowało.
4) Kierowcy. Dramat. To, że ruch na drogach jest lewostronny, to pikuś. Bo przecież w Anglii też taki jest. Ale... zachowanie kierowców na drodze to coś bliższe dziczy niż cywilizacji. Zdarzają się panowie i panie, którzy regularnie łamią przepisy, bo one de facto tutaj nie obowiązują. Widziałem parokrotnie wypisującego mandat policjanta, ale nie wiem za co.
5) Picie alkoholu na ulicach! :) Wolno, jest to zwyczajne, normalne, policjanci się uśmiechają i pozdrawiają.
6) Podsumowując, po półtora miesiąca, mogę powiedzieć jedno: polecam Cypr. Niekoniecznie nawet w roli Erasmusa, a w roli turysty, bo taką łatkę za ciągłe łażenie z aparatem w ręku mi przypisali inni studenci. Po prostu warto, dla temperatur, dla widoków, dla fajnych ludzi. Plaże nie są może tak piękne, jak dla mnie polskie są lepsze. Ale miasteczka i miasta, które do tej pory zwiedziłem (Limassol, Larnaka, Famagusta, Agia Napa, Kyrenia no i oczywiście Nikozja) warte są zobaczenia. Zwłaszcza Kyrenia!
Na celowniku jest Pafos - w najbliższą sobotę tam się wybieram, by zobaczyć zamek, port, starożytny Odeon i zachód słońca przy skale bogini miłości, Afrodyty! :)
Z ważniejszych rzeczy chyba tyle. ;)
Zachęcam też do przeglądnięcia galerii na fanpage'u, gdzie w ciągu ostatnich kilku dni pojawiło się sporo nowych zdjęć.
Pozdrawiam bardzo ciepło.
Pałac Arcybiskupa Makariou, Nikozja.
Jedna z uliczek w Nikozji.
Cavo Greko
Woda w Morzu Śródziemnym miewa taki właśnie kolorek, Agia Napa. :)
Sobotni chillout.
Więcej na:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz