Mój pobyt erasmusowy właśnie się zakończył! W trakcie tych minionych 3,5 miesięcy, miałem okazję zasmakować kilku dotąd całkowicie obcych mi napojów i potraw.
Moim numerem 1, bez żadnych wątpliwości jest świeżo wyciskany sok z granatów. Krwistoczerwony kolor, pływający miąższ, orzeźwienie, w skrócie - wielka bomba witaminowa, co przy tutejszym trybie życia, potrafi być zbawienne. :) Koszt takiej przyjemności to w strefie okupowanej 5 TL, a pośród Cypryjczyków greckich - 2€. Kubeczek mierzy jakieś 250-300ml. :) Będąc w Stambule, miałem okazję spróbować takiego soku nawet za 1 lirę! (200ml). :)
![]() |
zdjęcie z portalu dalekoniedaleko.pl |
Na miejsce 2 zasługują tutaj generalnie warzywa i owoce. Nie będę się nad tym długo rozwodził. Trzeba przyjechać i spróbować. Cytrusy oraz winogrona oczywiście wiodą prym. Na naszym owocowym półmisku królowały też pyszne figi i granaty.
Numerem 3 jest spotykany w Polsce bardzo często świeżo wyciskany sok pomarańczowy. Nie ma jednak żadnej skali porównawczej. Tutejsze pomarańcze są tak aromatyczne i słodkie, że można je jeść i jeść. A sezon dopiero właściwie się zaczyna. :) Koszt to również około 2€ (w zależności oczywiście od miejsca podania, bo są i takie lokale, gdzie startuje od 3,5€.)
Numer 4 to Zivania (w Grecji - Raki, a na bałkanach - Rakija). To właściwie powinien być numer 1 w tym zestawieniu, ale... z Zivanią trzeba uważać, bo to silny alkohol - ten legalny ma 45%, ale jak sobie przypominam chorwacką rakiję z piwnicy, to miewała 50 i więcej. I była faktycznie ostrzejsza. Smak trudny do opisania. Bez wątpienia musi być dobrze schłodzona, bo jednak po przełyku trochę gryzie. Ma wartości mocno rozgrzewające, co jesienno-zimową porą na Cyprze jest bardzo przydatne.
Numer 5 to serek halloumi. Oczywiście można trochę powybrzydzać, że słone, że może nawet kwaśne. Ale dla mnie to taka cypryjska odmiana oscypka. Z grilla smakuje absolutnie najlepiej - podobnie jak oscypek :)
Numer 6 w tym zestawieniu zajmują wszelkiego rodzaju cypryjsko-turecko-ormiańskie fast-foody. Najtańsze jedzonko, u tzw. Armeńczyka w centrum miasta, plasuje się w cenach od 1,30 do 4€. Bardzo smaczne souvlaki z kurczaka lub wieprzka zjemy za 2€, a różne lahmajouny, bądź falafele nawet taniej. :)
Top 10 to także smaki piw Mythos, Keo i w strefie okupowanej - Efesu, bardziej znanego na ziemi tureckiej; tahini - sezamowe masło, cypryjskie pity - pyszne, mięciutkie bułeczki, które idealnie sprawdzają się właśnie z tahini, warzywami oraz tzatziki. :)
Wizyta w restauracji wieńcząca pobyt na Cyprze, przyniosła kilka świetnych smaczków, ale nazw potraw nie pamiętam. Mogę je jedynie opisać paroma słowami: sałatka grecka, halloumi w sezamie, souvlaki, cielęcy stek, kiełbaska (lachanika) w sosie majonezowym, a na deser świeże mandarynki i daktyle. :)
Top 10 to także smaki piw Mythos, Keo i w strefie okupowanej - Efesu, bardziej znanego na ziemi tureckiej; tahini - sezamowe masło, cypryjskie pity - pyszne, mięciutkie bułeczki, które idealnie sprawdzają się właśnie z tahini, warzywami oraz tzatziki. :)
Wizyta w restauracji wieńcząca pobyt na Cyprze, przyniosła kilka świetnych smaczków, ale nazw potraw nie pamiętam. Mogę je jedynie opisać paroma słowami: sałatka grecka, halloumi w sezamie, souvlaki, cielęcy stek, kiełbaska (lachanika) w sosie majonezowym, a na deser świeże mandarynki i daktyle. :)
![]() |
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0b/Tahini.jpg |
![]() | ||
http://www.beeroclockaustralia.com/2011/10/review-keo.html |
Co na minus?
Są także smaki, których nie polubiłem. Zjadłem tutaj najgorsze w życiu salami, bo choć nie jestem smakoszem, to zdarzyło mi się je parę razy jeść i nigdy, przenigdy nie było takie niesmaczne. W ogóle, tutejsze wędliny pozostawiają wiele do życzenia. Może nie mam szczęścia, może po prostu produkty z supermarketów nie są dobre, ale żadna z kupionych tu szynek mi nie posmakowała.
Także pieczywo, jak dla mnie, jest o wiele gorsze niż w Polsce. Fakt, my się poniekąd specjalizujemy w produkcji bułeczek czy chlebków, ale tutejsze wyroby są w odróżnieniu od polskich - słodsze i twardsze. Moje podniebienie przyzwyczajone jest raczej do słonego pieczywa.
Oczywiście nie jest tak, że te wyroby mi tu nie smakują, po prostu chleb z polskiej piekarni, często jeszcze ciepły, w połączeniu z żółtym serem, to coś czego nie da się porównać do niczego :) A do tego ceny cypryjskiego pieczywa są przynajmniej dwukrotnie wyższe.
Co przyjechało tutaj z Polski?
W Nikozji spotkałem tylko pasztety, mleko i polski cukier, jednak będąc w Limassol tamtejszy mały sklepik zaskoczył mnie polskim asortymentem dość mocno. Ceny były konkurencyjne, a ilość produktów bardzo duża. Najczęściej jednak te z dłuższą datą przydatności do spożycia, czyli dżemy, konserwy, majonezy, paszteciki, czy przeciery pomidorowe. Nie brakuje też nabiału - jogurty, mleka i śmietany, a największą radość przysporzyły beskidzkie paluszki. :) Brakowało co prawda Lajkonika, ale... może innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz