Witajcie!
Temperatury wciąż są bardzo wysokie, mimo że na Cyprze jesień
w pełni. Dziś na przykład
niebo jest niemal bezchmurne, a termometr wskazuje nie mniej niż 25
stopni. W słoneczku nawet więcej :) Żyć, nie umierać. Gdyby
tylko jeszcze wieczorki były nieco cieplejsze...
Muszę się pochwalić,
bowiem zaliczyłem dzisiaj pierwszą... wizytę u fryzjera! Za całe
15 tureckich lir (około 25 PLN) w Północnej Nikozji, sympatyczny,
nieanglojęzyczny turecki Cypryjczyk doprowadził mnie do jako takiej
używalności. Sprzęt co prawda powolutku dogorywa (maszynka
męczyła, a nie goliła), ale ubaw był po pachy, zwłaszcza gdy w
dłoniach hairdressera pojawiła się brzytwa i moja głowa
wylądowała pod kranem. :D
Ubiegły tydzień należał
do jednych z najbardziej aktywnych w trakcie mojego Erasmusa. O ile
jeszcze między poniedziałkiem a środą skupiony byłem na
śródsemestralnym egzaminie z Greki (który poszedł mi, wbrew
oczekiwaniom, bardzo dobrze), o tyle po egzaminie spałem do końca
tygodnia może jakieś 20 godzin. ;) Środę i czwartek
przeznaczyliśmy wspólnie z kilkoma polskimi znajomymi na relaks
przy winie i nie tylko, natomiast kolejne dni należały do mocno
wędrówkowych.
Miniony weekend spędziłem
w całości poza Nikozją. W sobotę w kilkunastoosobowej grupie, w
przeważającej większości z ludźmi z lekcji greckiego, wybraliśmy
się w góry Troodos. Przeszliśmy tzw. trasą Madari około 8
kilometrów w dwie strony, co zajęło jakieś 3 godzinki. Podejście
nie należało do najtrudniejszych, można rzec, że gdyby nie brak
wygodnych butów, to byłoby zupełnie bezproblemowo. Okolica
naprawdę piękna. Nie udało się co prawda zobaczyć po jednej
stronie Limassol, a po drugiej Nikozji, bowiem widoczność
krystaliczna nie była, ale mimo to wspomnienie o Troodos pozostanie
długo w pamięci – mam nadzieję, że zdążę tam jeszcze przed
powrotem do Krakowa wrócić. Jak już przy tym jestem – to
pozostało do końca 5 tygodni (2/3 już za mną).
Po zejściu ze szlaku
grillowaliśmy w bardzo uroczym miejscu, w którym mogłem poczuć po
raz pierwszy w tym roku zapach prawdziwej jesieni. Nasze
międzynarodowe towarzystwo (Polacy, Włosi, Portugalczyk, Fin,
Hiszpanka, Cypryjczycy oraz Szwajcarko-Libanko-Kanadyjka [ :D ] )
miło spędziło czas na wspólnych rozmowach przy smacznym jedzeniu.
Przez stół przewinęło się sporo warzyw i owoców, a „daniem
głównym” była kiełbaska oraz zapiekany w folii aluminiowej
zestaw: bekon, pieczarki, serek halloumi i ostra papryczka. Nie
zabrakło oczywiście wina i piwa, które lały się już na trasie
marszu. :)
W niedzielę z kolei
postanowiłem powrócić do Kyrenii, bowiem po mojej pierwszej
wizycie pozostał mi lekki niedosyt – nie zobaczyłem wszystkiego,
gdyż zwyczajnie było wtedy za gorąco na spacerowanie. Tym razem
także temperatura była bardzo wysoka (odczuwalna w słońcu to
jakieś 30 stopni), ale mobilizowany miłym towarzystwem w postaci
koleżanki z Litwy, twardo stąpałem po kyreńskiej ziemi. Poza
znanymi już z poprzedniego wpisu na temat wizyty w Kyrenii miejscami
(Zamek i port), tym razem zwiedziłem kilka świątyni (meczet,
kościół anglikański, a także rzymskokatolicki). Ponadto, na
terenie Północnego Cypru czczono 10 listopada pamięć zmarłego 75
lat temu Kemala Ataturka. Pod każdym jego pomnikiem stała warta
honorowa (zarówno w Kyrenii jak i Nikozji takie pomniki można
spotkać), a obok stawiano wieńce z kwiatów. Po kilkugodzinnej
wędrówce należał nam się syty posiłek oraz turecka herbatka –
bardzo smaczna zresztą. :)
Powrót do Nikozji, już
po zmroku, był dość zaskakujący, bo po prostu lało. Miejscami
na ulicach płynęły rzeki. Temperatura na szczęście jakoś
drastycznie się nie obniżyła.
Nadchodzące dni
zapowiadają się nie mniej intensywnie niż tydzień poprzedni.
Znaczy, niby nie ma sprecyzowanych planów, ale jeśli pogoda dopisze
(a bywa już, jak wspomniałem, kapryśna), to być może nastąpi
pożegnanie z plażą, albo kolejny wyjazd w Troodos. Chcę także
pozwiedzać Limassol i Larnakę, bo poza plażą i promenadą niczego
innego tam nie widziałem. :)
Kolejny weekend (21-24
listopada) to wyprawa na Kretę, której także nie mogę się już
doczekać.
Pozdrawiam! ;)
Zapraszam do obejrzenia kilku fotek, a więcej na http://facebook.com/arkadyjczyknawyspieafrodyty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz