poniedziałek, 15 lipca 2013

Niezły Meksyk

 
Dzisiejszy wpis nie jest związany z Cyprem, bo... ciągle do tego daleko. Po wizycie w Dziale Współpracy z Zagranicą, odnoszę wrażenie, że nic w tym kraju nie da się łatwo i bez problemów. Ale do rzeczy!

O tym, że Wydział Humanistyczny AGH gości w swoich skromnych progach licealistów i studentów z Meksyku wiedziałem już od kilku lat, jednak nigdy dotąd, mimo szczerych chęci, nie miałem przyjemności zaangażować się w pomoc przy organizacji tej letniej szkoły. W tym roku to się WRESZCIE udało, a dzisiaj nadszedł czas mojego pożegnania z przesympatyczną meksykańską młodzieżą.

Trzeba przyznać, że projekt ten jest naprawdę konkretny. Meksykanie zwiedzali bowiem Kraków i okolice, Warszawę, a przez ostatnie trzy dni także czeską Pragę. Mnie przypadły wycieczki do Oświęcimia, Wadowic, Ogrodzieńca i Zakopanego oraz kilka spotkań w naszym mieście. Gdyby zapomnieć o pogodzie, która nam wyjątkowo nie dopisywała, wszystkie te wyjazdy były bardzo udane. Nie chcę jednak rozpisywać się nad urokami miejsc, które zwiedzaliśmy (choć o uroku obozu w Auschwitz można by polemizować), a o ludziach, których przyszło mi poznać.

Młodzież z Meksyku urzekła mnie przede wszystkim swoją beztroską i radością z życia. Pomimo tego, że są bardzo zasobni w pieniądze, nie mogę powiedzieć, że są to ludzie zepsuci. Wprost przeciwnie - wielu z nich silnie utożsamia się z religią katolicką i chętnie uczestniczyło we wszelkich wydarzeniach kulturalnych (wizytowali Operę Krakowską, czy poszli na koncert jazzowy w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej). Wykupywali także wszelkie możliwe hiszpańskojęzyczne książki o obozie w Oświęcimiu, czy o historii Krakowa. Ktoś może powiedzieć, że to nic nie znaczy i że nie powinniśmy oceniać ludzi po gestach. W tym przypadku się z tym nie zgodzę: oni SERIO cenią Polskę. Cenią polską gościnność, jedzenie, ludzi. To, jakie mieliśmy do nich podejście. Dla mnie oczywiście, bardzo miło było usłyszeć te wszystkie, pochlebne słowa, zwłaszcza kiedy żyje się tutaj ponad 23 lata i delikatnie rzecz ujmując, ma się spore zastrzeżenia do tego, jak to wszystko funkcjonuje.



Beztroska i radość z życia to nie wszystko, czym "Meksyk w Polsce" mnie ujął. Otwartość, troskliwość, przyjaźń, naturalne, niczym niewymuszone ciepło płynące z każdych wypowiadanych słów to tylko kilka kolejnych zalet tych zarówno najmłodszych, jak i nieco starszych gości. Nie było dnia, aby trzyosobowa grupka opiekunów: dwie urocze i miłe Panie, które można traktować jak własne mamusie oraz jeden Pan, z którym miałem ograniczony kontakt, nie wspominała: "Musisz przyjechać do Meksyku.", "Powinieneś przyjechać", "Najchętniej wzięlibyśmy Cię do bagażu i zabrali ze sobą." :) Ogromnie Meksykanie różnią się od Polaków. I nie wydaje mi się, aby chodziło tylko o zasobność portfela. To jest zupełnie inna mentalność, inne spojrzenie na życie. To, co zauważali bezustannie w Polakach i o co ciągle pytali: "Jesteście jacyś tacy smutni, zmartwieni", "Ciągle gdzieś się spieszycie, dlaczego?" To wszystko ich nie dotyczy. U nich wszystko jest mañana!

Kontakty, które miałem przyjemność nawiązać - mam nadzieję - przetrwają. Nie powiem, bym po tej wizycie natychmiast wybierał się do Meksyku i bukował bilety (chociaż ostatnio krążą w sieci w korzystnych cenach), ale bez cienia wątpliwości stwierdzam, że społeczeństwo jest najlepszą promocją tego kraju! :)


Zdjęcie flagi z - http://tips4mexico.com/2011/11/04/co-oznacza-flaga-meksyku/
Zdjęcie meksykańskiej laleczki - źródło własne ;)

Ps. Obiecuję, że wpisy z Cypru nie będą aż tak obszerne w treść :)

niedziela, 14 lipca 2013

Powitanie

Drodzy i mili!

Utworzyłem tego bloga, aby podzielić się swoimi przeżyciami podczas pobytu na Cyprze w ramach programu LLP Erasmus. Do wylotu co prawda zostało jeszcze trochę czasu, jednak postanowiłem zainaugurować zarówno stronę na Facebooku jak i bloga już dzisiaj z kilku powodów, które pokrótce poniżej śpieszę wyjaśnić.


Po pierwsze i najważniejsze, to właśnie dziś zapłacę (zarezerwowałem już wczoraj) za przelot na linii Katowice - Larnaka! :) Wylatuję 29 sierpnia, zatem przede mną jeszcze kilkadziesiąt (mam nadzieję, że przyjemnych) dni w Polsce.

Po drugie, trochę mniej ważne - uznałem, że dzień zdobycia Bastylii jest ładną datą w historii, a dziś przecież przypada 224. rocznica tegoż wydarzenia. Kto wie, może kiedyś 14.lipca nie będzie kojarzony z początkiem rewolucji francuskiej, a z pierwszym dniem mojej radosnej twórczości? Nie no, oczywiście żartuję. :)

Po trzecie, jesteśmy w przededniu bardzo ważnej daty w historii Cypru. Jutro mija 39.rocznica obalenia pierwszego prezydenta Republiki Cypru, arcybiskupa Makariosa III. Zamach stanu przeprowadziła organizacja EOKA B, która opowiadała się za natychmiastową unią Cypru z Grecją. Zaniepokojeni tym cypryjscy Turcy, kilka dni później (20 VII) rozpoczęli inwazję, dzięki której proklamowano Turecką Republikę Cypru Północnego. To dlatego, przez miasto w którym przyjdzie mi mieszkać - Nikozję, przebiega Zielona Linia, która dzieli stolicę dokładnie na pół.

Zapraszam zatem do śledzenia tej strony, którą będę starał się na bieżąco aktualizować. Oczywiście do czasu wylotu ta aktywność na pewno będzie mniejsza, bowiem pisać będę jedynie o przygotowaniach.

Załączam także linka do FP na Facebooku:
https://www.facebook.com/arkadyjczyknawyspieafrodyty

Do miłego!